
Polskie przepisy o delegowaniu chronią przedsiębiorstwa wysyłające pracowników do innych państw UE. Jednak zagraniczne inspekcje są coraz bardziej wścibskie.
(…). Polskie firmy delegujące mają problemy z instytucjami kontrolnymi, które działają w państwie, do którego delegują pracowników. W tym wypadku podlegają pod zagraniczne regulacje, polski parasol ochronny tam nie sięga. – Takim niechlubnym przykładem jest Francja. Tu liczba kontroli i ich intensywność znacznie się nasilają – mówi Radosław Gałka, ekspert Polskiej Izby Handlu. – Sygnały, które otrzymujemy od pracodawców, są przerażające – mówi dr Marek Benio, wiceprezes Inicjatywy Mobilności Pracy. – Jak tylko firma zgłosi we francuskiej instytucji informację, że delegowała pracowników, od razu jest wysyłana jest kontrola. Przybiera to formę nękania i ma charakter dyskryminujący. Francuski przedsiębiorca, który korzysta z usług firmy delegującej, otrzymuje informację od właściwego inspektora pracy, że właśnie trwa kontrola z uwagi na podejrzenie łamania prawa i sugeruje wycofanie się ze współpracy z delegującym, aby uniknąć oskarżenia o współpracy – wyjaśnia dr Benio.
Tymczasem do Państwowej Inspekcji Pracy nie wpłynął żaden wniosek o ściągnięcie kar nałożonych na polskie firmy delegujące pracowników (…). Być może bierze się to stąd, że – jak wynika z ustawy – pieniądze ściągnięte przez polskie organy zasilałyby budżet RP. To zniechęca zagraniczne instytucje do korzystania z tej możliwości. Poza tym w polskich przepisach pojawił się zapis, że egzekucja sankcji, których spłaty domagałyby się zagraniczne koncerny, nie będzie przebiegać automatycznie.
Więcej w Gazecie Prawnej z 24 listopada 2016 r.